Sianie w serca

Jesse i Andrea McCourtney (USA) i ich czterej synowie dzielą się Bożą miłością poprzez otwarty, zapraszający styl życia. Kopią w ziemi, organizują zajęcia dla lokalnej społeczności, rozdają plony, przeżywają przygody, ale robią też o wiele więcej.

Zarówno Jesse jak i Andrea wychowali się w wierzących rodzinach. Andrea zaczęła naśladować Jezusa w wieku sześciu lat, kiedy jej mama podzieliła się z nią Ewangelią po nabożeństwie chrztu w kościele. Sześć lat później podczas obozu dla dzieci Andrea zdecydowała, że w przyszłości chce służyć Bogu za granicą.

Gdy Jesse był nastolatkiem jego przyjaciele podzielili się nim słowami Jezusa z Jana 14:6: „Ja jestem drogą, prawdą i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze mnie” (NIV). „Przeczytałem ten werset, potem cały rozdział, a w końcu całą Ewangelię Jana i zdałem sobie sprawę, że to prawda, i przyjąłem ją” – powiedział. „Kilka lat później, po tygodniowej konferencji o misjach w college’u, usłyszałem, jak Bóg mówi do mnie: 'Masz iść’. Na początku byłem niepewny, ale kiedy powiedziałem o tym  moim przyjaciołom, powiedzieli: 'My też czuliśmy, że Bóg mówi to do ciebie.'”

Jesse i Andrea poznali się na studiach. Randkowali, marzyli o wspólnej służbie Bogu za granicą i oddzielnie wyjechali na krótkoterminowe wyjazdy do Europy Wschodniej: Jesse do Czarnogóry, a Andrea do Bośni. Po ukończeniu studiów pobrali się i skupili na budowaniu życia w USA: spłacaniu kredytów studenckich, kupnie domu i założeniu rodziny. „Planowaliśmy ogrodzić nasz dom i wykonać laserową operację oczu” – wspominała Andrea – „a ja miałam idealną pracę: uczyłam ogrodnictwa w szkołach publicznych. Jako dziecko marzyłam o pracy z nastolatkami i zwierzętami, i wtedy dosłownie żyłam swoim marzeniem.”

Czarnogóra

Wtedy Bóg przypomniał parze o ich wspólnym marzeniu, by służyć Mu za granicą. Po wielu modlitwach wybrali Czarnogórę, mały kraj w Europie Wschodniej, z którym byli już wcześniej związani poprzez przyjaciela ze studiów. W ciągu dwóch lat przeprowadzili się z rocznym i miesięcznym synkiem do stolicy Czarnogóry, przez następne kilka lat powiększali swoją rodzinę i docierali do społeczności poprzez służbę wśród nastolatków i dzieci, obozy letnie, nauczanie angielskiego i inne aktywności.

Jesse i Andrea odkryli, że Czarnogóra jest trudnym gruntem dla Ewangelii ze względu na tradycje kulturowe, podejrzliwość wobec obcokrajowców i bariery językowe. „Większość Czarnogórców to serbscy prawosławni z małą mniejszością muzułmańską i katolicką” – wyjaśnił Jesse. „Religia jest tu bardziej związana z tożsamością etniczną niż z wiarą, a zmiana religii oznacza, że odwracasz się od swojej etniczności, rodziny, społeczności – wszystkiego. Czarnogóra była krajem plemiennym mniej niż 150 lat temu, i nadal panuje tu silna mentalność plemienna”.

„Tutejszy Kościół jest bardzo mały i młody, powstał pod koniec lat 90. Kiedy się tu przeprowadziliśmy, w kraju było zaledwie 200 wierzących. Odsetek wyznawców prawosławia, którzy podążają za Jezusem jest niewielki, ponieważ większość z nich jest prawosławna tylko z nazwy. Nierzadko słyszy się, jak ktoś mówi: „Jestem prawosławny, ale nie wierzę w Boga”. Nie mają nic przeciwko rozmowom o wierze, a nawet chętnie o niej rozmawiają, ale są też bardzo zdecydowani w swoich poglądach. Rodzina jest dla nich  najważniejsza – jeśli pójście za Jezusem oznacza utratę rodziny, nie są skłonni tego zrobić.”

Rozdawanie traktów, ewangelizacja uliczna czy organizowanie wydarzeń nie są skuteczne w kulturze Czarnogóry, wyjaśnili McCourtneyowie, ponieważ jeśli gospodarz nie jest częścią klanu lub nie ma z nim związku, nikt nie przyjdzie. Andrea powiedziała: „Ponieważ rodzina jest centrum życia każdego człowieka, musimy służyć całym rodzinom. Najlepszym sposobem na dzielenie się Ewangelią jest zachęcanie wierzących rodzin do bycia Kościołem i dzielenia się Jezusem z innymi.”

Ogród

Po kilku latach pobytu w Czarnogórze, rodzina zadała sobie proste pytanie: jak możemy robić dobre rzeczy w sercu tej kultury?

Bóg zaczął rozwijać w Andrei marzenie o otwartym ogrodzie, w którym odbywałyby się programy dla rodzin. Modliła się przez cztery lata, ale znalezienie ziemi było trudne. W 2019 roku para znalazła dom z akrem ziemi nad rzeką Zeta. Miejsce było idealne, ale ich oferta została odrzucona. Zniechęceni prawie się poddali. Prawie rok później, Bóg dał Andrei słowo z Przypowieści 31:16a, który mówi: „Kiedy chce nabyć pole, nabywa” (SNP). Tego dnia pożyczyła samochód, pojechała do właściciela nieruchomości i złożyła kolejną ofertę – nie wiedząc, czy ziemia jest jeszcze na sprzedaż, czy nie.

Oferta została przyjęta, a pod koniec 2020 roku rodzina McCourtneyów wprowadziła się i powoli zaczęła remontować posiadłość i uprawiać ziemię. We wrześniu 2021 roku Basta Zeta, „Ogród na rzece Zeta”, został oficjalnie otwarty przed grupą 50 osób.

Głębokie korzenie i świeże owoce

Oprócz samego ogrodu, Andrea i Jesse prowadzą darmowe warsztaty w każdą sobotę rano na tematy takie jak zwierzęta, odżywianie, rośliny i owady. W ciągu tygodnia goszczą szkoły i wycieczki. Ogród przekazuje produkty ze zbiorów i robi paczki żywnościowe dla rodzin o niskich dochodach.

Ogród przyniósł również nieoczekiwane owoce. „Ludzie pytają mnie cały czas, dlaczego to robimy” – powiedziała Andrea. „Ogrodnictwo i uczenie dzieci o dbaniu o Boże stworzenie było czymś, co myślałam, że muszę porzucić, aby służyć Bogu za granicą, a On mi to oddał. Kocham to, co robię, i to widać w moim życiu. To daje mi radość, co przyciąga ludzi. Nie ukrywamy, że jesteśmy chrześcijanami, ale nie wolno nam otwarcie ewangelizować dzieci bez zgody rodziców, więc w ten sposób możemy dzielić się Bożą miłością poprzez nasze życie.”

Od czasu otwarcia we wrześniu 2021 roku ogród odwiedziło w sumie ponad 700 osób, w tym lokalni działacze ekologiczni i lokalne media. Pisano o nim w gazetach, a minister rolnictwa kraju zaczął śledzić konto ogrodu na Instagramie. Podwyższone grządki w ogrodzie nie tylko ochroniły rośliny przed stopami dzieci, ale także przyniosły dodatkowe błogosławieństwo: łatwiejszy dostęp dla dzieci na wózkach inwalidzkich, aby mogły wziąć udział w zajęciach.

Wyhodowana żywność jest przekazywana zarówno protestanckim, jak i prawosławnym organizacjom rozdającym żywność, co łączy ludzi i buduje relacje między kościołami. Kupując dom i zakładając ogród, rodzina McCourtneyów zapuściła korzenie w lokalnej społeczności, a to dało im relacje z ludźmi, jakich wcześniej nie mieli. „Stosujemy taki rodzaj ogrodnictwa, w którym tworzy się zdrową glebę w trakcie uprawiania ogrodu, zamiast ingerować w nią z zewnątrz” – dzieli się Andrea. „To wspaniała analogia do tego, co Bóg uczynił w nas – i jak Duch Święty porusza się przez nas, aby dotrzeć do innych. Zamiast brać kilof z ewangelią i próbować zmienić serca ludzi siłą, On używa owoców Ducha, by dotknąć serc ludzi, by chcieli wiedzieć więcej. Wiele z tego, czego nauczyłem się w ciągu ostatnich 10 lat, to przestać się trudzić, pozwolić Duchowi działać i podążać za Nim.”

Jesse dodał: „W Jeremiasza 29 Bóg mówi wygnańcom, aby budowali domy, sadzili ogrody i szukali pokoju i dobrobytu w ziemi. W ciągu naszych pierwszych lat tutaj [w Czarnogórze], trudziliśmy się, ponieważ chcieliśmy zrobić wielkie rzeczy dla Boga. Wtedy Bóg powiedział nam: „Nie chodzi o to, co zrobicie dla mnie, ale o to, kim jesteście we mnie”. Jeśli naszą misją jest wyłącznie bycie posłusznym, gdy podążamy za Nim, wtedy odnosimy sukces. On przyniesie owoce”.

Tej jesieni McCourtneyowie będą świętować 10 lat w Czarnogórze, a Basta Zeta swój pierwszy pełny rok jako ogród dla społeczności – a to dopiero początek. Jesse i Andrea marzą o kolejnych sposobach, w jakie Bóg może wykorzystać ich rodzinę i ziemię, np. przez zagospodarować lasu i brzegu rzeki dla starszych dzieci, by mogły uczyć się o leśnictwie i ochronie przyrody, organizowanie zajęć na rzece, a może nawet pewnego dnia urządzenie parku linowego.

To ważne. Warto podzielić się ze znajomymi.